Eurodyskryminacja

5 sierpnia, 2008

Kobieta, która utworzy nowe przedsiębiorstwo, będzie mogła wkrótce liczyć na dofinansowanie od Unii Europejskiej, w wysokości do 15% wydatków. Mężczyźni takiego dofinansowania nie będą mogli dostać. Innymi słowy, eurokraci mają zamiar kierować się kryterium płci przy przeznaczaniu funduszy – krótko mówiąc, dyskryminować przedsiębiorców ze względu na płeć.
Oczywiście – walka z dyskryminacją ze względu na płeć nadal pozostaje jednym z głównych haseł wypisanych na sztandarach UE. Bo już dawno jej władcy ustalili, że „utrzymanie lub przyjmowanie środków przewidujących specyficzne korzyści, zmierzające do ułatwienia wykonywania działalności zawodowej przez osoby płci niedostatecznie reprezentowanej bądź zapobiegania niekorzystnym sytuacjom w karierze zawodowej i ich kompensowania” nie jest sprzeczne z zasadą równego traktowania – jak to zostało ujęte w art. 141 Traktatu z Amsterdamu.

Zaczynam się bać…

30 lipca, 2008

…życia w kraju, w którym opozycyjny dziennikarz trafia do aresztu wskutek donosu byłego oficera służb specjalnych PRL. Na mnie też jakiś czas temu doniesiono, do aresztu wprawdzie nie trafiłem, ale teoretycznie mogłem. Każdemu można postawić zarzut, każdego w majestacie prawa można pozbawić wolności bez udowodnienia mu winy.
Jakże daleko cofnęliśmy się od czasów neminem captivabimus nisi iure victum

Belief-O-Matic

27 lipca, 2008

Przeglądając blog Wojtka Orlińskiego natrafiłem na link do „Belief-O-Matic”, czyli quizu dającego odpowiedź, do jakiej religii jest najbliżej. Okazało się, że najbliżej jest mi do świeckiego humanizmu (100% zgodności), a następnie do buddyzmu theravada (98% zgodności). Za to z rzymskim katolicyzmem (choć ochrzczony w tej wierze) mam tylko 24% wspólnego…
Z innej beczki: z blox.pl znikł „Panikkk Magazine”. Czyżby ktoś w końcu doniósł, że ten blog obraża jego uczucia religijne?

Handel handlowi nierówny

2 lipca, 2008

Jak podaje „Gazeta Krakowska”, pewnej pani grozi 70 dni za kratkami za sprzedawanie serków na ulicach Zakopanego. Chyba że zbierze pieniądze na grzywnę. Za to członek gangu oskarżony o paserstwo otrzymał wprawdzie 11 miesięcy więzienia, ale w zawieszeniu na trzy lata. Jak widać, handlowanie kradzionym to mniejsze ryzyko niż handlowanie produktami własnej uczciwej pracy…

Oskarżony przez trojana

22 czerwca, 2008

Michael Fiola, urzędnik państwowy z Massachusetts, został oskarżony w zeszłym roku za posiadanie pornografii dziecięcej na swoim służbowym laptopie. Podejrzane zdjęcia znaleziono po śledztwie przeprowadzonym przez pracodawcę, który otrzymał od swojego operatora telekomunikacyjnego informację, że telefoniczne rachunki Fioli są czterokrotnie wyższe, niż powinny być.
Fiola został wyrzucony z pracy i oskarżony o przestępstwo zagrożone karą do dwóch i pół roku pozbawienia wolności. Odwróciła się od niego rodzina i przyjaciele.
Po kilku miesiącach śledztwa biegły informatyk orzekł jednak, że pornograficzne zdjęcia pojawiły się na komputerze Fioli za sprawą trojana, który zagnieździł się tam wskutek błędnej konfiguracji zabezpieczeń. Jak się okazało, ani program antywirusowy, ani system operacyjny nie był aktualizowany. Śledztwo zostało umorzone.

Zbawienne ocieplenie

20 czerwca, 2008

Powołując się na panią doktor Julienne Stroeve z National Snow and Ice Data Center dziennikarze „Dziennika” alarmują, że w ciągu najbliższych 5-10 lat lodowa czapa arktyczna zniknie całkowicie w wyniku ocieplania się klimatu. Jednocześnie przyznają, że wskutek tego powstanie możliwość eksploatacji bogactw naturalnych Arktyki, m. in. złóż ropy naftowej (szacowanych ponoć na 400 mld baryłek) i gazu ziemnego.
W świetle rosnących wciaż cen ropy, paliw i grożącego z tego powodu światowego kryzysu gospodarczego oraz politycznego okazuje się zatem, że ocieplenie się klimatu może być najlepszą rzeczą, jaka spotka ludzkość. Jeśli więc istnieje prawdopodobieństwo, że ludzie mają na to jakiś wpływ, to powinni robić wszystko, żeby to ocieplanie przyspieszać. Na przykład emitować do atmosfery jak najwięcej dwutlenku węgla, freonów, metanu i innych gazów cieplarnianych. A przynajmniej nie powinny przeszkadzać im w tym ich rządy.

Proeuropejskość

16 czerwca, 2008

„Irlandia, która odrzuciła w referendum traktat lizboński, nie osłabiła proeuropejskich nastrojów Polaków”donosi z triumfem „Dziennik”. Chodzi o to, że prawie 60% pytanych w sondażu OBOP zadeklarowała chęć udziału w referendum nad przyjęciem traktatu, gdyby takowe w Polsce się odbyło, z tych zaś 71% głosowałoby na „tak”. Jednocześnie prawie połowa z tych 60% uważa, że prezydent mimo odrzucenia traktatu przez Irlandię powinien go ratyfikować (przeciwnego zdania jest 24%).
„Dziennik” cytuje Sławomira Nowaka, szefa gabinetu premiera: Takie wyniki sondażu to jasny sygnał dla Europy o polskim prounijnym nastawieniu”.
Jak widać, zarówno dla dziennikarzy „Dziennika”, jak i dla wysokiego urzędnika rządu bycie „proeuropejskim” i „prounijnym” jest równoznaczne ze ślepym popieraniem traktatu wysmażonego przez unijnych urzędników. Kto jest przeciwko niemu, jest z definicji przeciwko Unii, a nawet Europie jako takiej. Rozumiem, że analogicznie bycie „propolskim” musi wiązać się z popieraniem wszelkich inicjatyw rządu…
Dla mnie gotowość zagłosowania za przyjęciem dokumentu, którego się nie czytało (wątpię, by z tych deklarujących głosowanie „tak” choćby jeden promil przeczytał traktat lizboński) świadczy nie o żadnej proeuropejskości, ale raczej o głupocie. To tak jakby podpisać podsuniętą umowę bez przeczytania, czego dotyczy. Jak widać, rząd i dziennikarze cieszą się z tego, że wśród Polaków jest dużo głupców. Ciekawe dlaczego?

Państwo bezpodstawnie oskarżyło, teraz nie chce zapłacić

12 czerwca, 2008

Jak może niektórzy pamiętają, w zeszłym roku wskutek złośliwego donosu postawiono mi zarzut rozpowszechniania treści pornograficznych z udziałem małoletniego (art. 202 par. 3 kk) na mojej dawnej stronie internetowej (która z tego powodu została czasowo zamknięta). Ponieważ jest to przestępstwo zagrożone karą do 8 lat pozbawienia wolności, a w niektórych znanych mi przypadkach osoby oskarżone o podobne rzeczy trafiały prewencyjnie do aresztu, postanowiłem skorzystać z usług adwokata. Ostatecznie sprawa została umorzona po tym, jak prokuratura otrzymała opinię biegłego stwierdzającą, że w podejrzewanych tekstach (tak, chodziło o teksty, nie o filmy ani zdjęcia!) żadnych treści pornograficznych nie było.

Bezczelny narkoman

2 czerwca, 2008

Sławomir Jastrzębowski, naczelny „Super Expressu” nazwał skazanego za posiadanie niewielkiej ilości konopi Artura Radosza „narkomanem”. Konsekwentnie, kilka razy. Napisał też, że jego zachowanie – czyli głodówka w proteście przeciwko kryminalizacji posiadania konopi i innych nielegalnych substancji oraz domaganie się ich legalizacji – to „bezczelność”.
Ciekawe, czy panu Jastrzębowskiemu albo jakiemuś z jego kolegów zdarza się wypić od czasu do czasu kufelek piwa, lampkę wina czy setkę wódki? Jeśli tak, to stosując jego własne kryteria, trzeba nazwać go alkoholikiem. No bo skoro ten, co od czasu do czasu zapali sobie jointa jest narkomanem, to ten, co od czasu do czasu wychyli kieliszek jest alkoholikiem. Nawiasem mówiąc, alkoholik to też narkoman – konkretnie narkoman zażywający narkotyk zwany alkoholem.
Rozumiem też, że gdyby wprowadzono w Polsce kary za picie alkoholu – jak w niektórych krajach islamskich – to pan Jastrzębowski nazwałby bezczelnością wszelkie żądania ich zniesienia. Bo wszak bezczelnością jest domagać się dla siebie wolności decydowania, co palić, jeść czy pić.

Bo posiadał konopie

28 maja, 2008

Hyperreal.info donosi, że Artur Radosz, działacz ruchu na rzecz legalizacji marihuany „Kanaba” siedzi w więzieniu za posiadanie niecałego grama konopi na własny użytek. Jak sam twierdzi, w wyniku egzekucji wyroku stracił pracę i mieszkanie, i po wyjściu zza krat wyląduje na bruku bez środków do życia.
Dzisiaj Artur Radosz ma rozpocząć głodówkę w proteście przeciwko prawu przewidującemu kary za używanie nielegalnych substancji, które często są mniej szkodliwe i uzależniające, niż powszechnie używane, takie jak: alkohol, tytoń lub środki nasenne, przeciwbólowe i psychotropowe. Ma ona trwać dopóty, dopóki tą kwestią nie zainteresuje się parlament. Niestety znając polskich polityków pewnie nikogo to nie obejdzie. Żeby tylko nie skończył jak Claudiu Crulic