30 października, 2012
„W toku oględzin wykorzystywano spektrometry ruchliwości jonów. Urządzenie rejestruje cząsteczki o takiej masie jak trotyl. Może tak samo reagować na trotyl jak i na kosmetyki czy związki chemiczne z gleby. (…) Pozytywny sygnał wskazywał, które elementy badać. Dopiero po badaniu laboratoryjnym ich wyniki mogą podkreślić lub wykluczyć związek chemiczny. Zabezpieczono kilkaset próbek. Dopiero przeprowadzone badania laboratoryjne mogą wykluczyć, bądź potwierdzić wskazania” – stwierdził Wojskowy Prokurator Okręgowy płk Ireneusz Szeląg, komentując doniesienie „Rzeczpospolitej” o znalezieniu śladów trotylu we wraku tupolewa w Smoleńsku.
Otóż, jeśli rzeczywiście wykorzystywano spektrometry ruchliwości jonów, to z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, że to jednak były ślady trotylu, a nie innego związku chemicznego, choć oczywiście pewna możliwość pomyłki istnieje. Z słów płk Szeląga ktoś może wysnuć wniosek, że spektrometr reaguje tak samo na bardzo wiele cząsteczek i że używając go można łatwo pomylić z trotylem byle kosmetyk czy związek chemiczny z gleby. To nie jest prawda. Gdyby tak było, spektrometrów ruchliwości jonów nie używano by powszechnie jako detektorów materiałów wybuchowych na lotniskach czy w innych sytuacjach, narkotyków czy skażeń gazami trującymi. Zdarzają się wprawdzie „fałszywe alarmy”, ale nie wzbudza ich aż tak wiele substancji. Eksperyment dokonany przez chemików z Washington State University pokazał, że z siedemnastu substancji wybranych z uwagi na podobieństwo struktury chemicznej do trotylu (składników kosmetyków, pestycydów, produktów ubocznych spalania tytoniu oraz zanieczyszczeń powietrza) i spodziewane z tego powodu prawdopodobieństwo „fałszywych alarmów” tylko siedem (pięć zanieczyszczeń, jeden składnik kosmetyków i jeden pestycyd) wywołało w ogóle reakcję spektrometru. Przy czym tylko jeden związek chemiczny z tych siedmiu – 4,6-dinitro-o-krezol – dawał podobny wygląd widma (z „pikiem” w tym samym miejscu) co trotyl. Jednak i w tym przypadku jeden z parametrów nadal się różnił, tak że ostatecznie badacze doszli do wniosku, że „możliwość fałszywego alarmu spowodowanego przez obecność tych 17 związków jest nieprawdopodobna”.
Zaszufladkowany do Polityka | 3 komentarze »
24 października, 2012
Wziąłem dzisiaj udział w posiedzeniu Parlamentarnego Zespołu ds. Obrony Demokratycznego Państwa Prawa, na który zostałem zaproszony jako przedstawiciel Stowarzyszenia Blogmedia24.pl. Tematem spotkania była wolność zgromadzeń w sytuacji po ostatniej nowelizacji ustawy Prawo o zgromadzeniach. Zespół – powołany przez posłów PiS – postanowił zaprosić reprezentantów różnych organizacji społecznych, by wyrazili swoje opinie co do aktualnego stanu prawnego oraz pożądanego kierunku zmian.
Podczas dwugodzinnej debaty wypowiadali się przedstawiciele m. in. Klubów Gazety Polskiej, Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości”, NSZZ „Solidarność”, Fundacji Panoptykon, Fundacji Lex Nostra, Stowarzyszenia „Studenci dla Rzeczypospolitej”, Inicjatywy Obywatelskiej „Zgromadzenie W Obronie Zgromadzeń”, a także posłowie Zespołu i zaproszeni goście.
Panowała całkowita jednomyślność co do tego, że ostatnia nowelizacja ustawy dokonana z inicjatywy Prezydenta RP jest zła i znacznie ogranicza wolność zgromadzeń (poprzez nałożenie na przewodniczącego zgromadzenia obowiązku jego przeprowadzenia tak, by zapobiec szkodom wyrządzonym przez jego uczestników, możliwość zakazu zgromadzenia, jeśli odbywa się „w tym samym miejscu i czasie” co inne, wydłużenie minimalnego terminu na zgłoszenie zgromadzenia, zakaz posiadania przez uczestników zgromadzenia „wyrobów pirotechnicznych”, a także wymóg posiadania przez przewodniczącego zgromadzenia identyfikatora ze zdjęciem i pieczęcią organu gminy). Nikt w nawet najmniejszym stopniu nie bronił rozwiązań przez tę nowelizację wprowadzonych.
Aczkolwiek padły głosy, że punktem wyjścia do prac nad projektem nowej ustawy powinna być stara ustawa sprzed nowelizacji, to jednak część wypowiadających się osób stwierdziła, że powinien iść on w kierunku jeszcze większej liberalizacji. Przytaczano przykłady, że i przy obowiązywaniu dotychczasowej ustawy dochodziło do ograniczania wolności (np. ataki policji na uczestników zeszłorocznego Marszu Niepodległości czy uznanie przez sądy za winnych wykroczenia organizatorów spontanicznie zwoływanych demonstracji przeciwko ACTA). Wskazywano na brak jasnego zezwolenia w ustawie na organizowanie zgromadzeń spontanicznych, niezgłoszonych organowi gminy. Wyrażono poglądy (m. in. poseł Stanisław Piotrowicz czy Krzysztof Zając z Inicjatywy Obywatelskiej „Zgromadzenie W Obronie Zgromadzeń”), że nowa ustawa o zgromadzeniach powinna przede wszystkim ograniczać władzę, to znaczy mówić, czego władzy nie wolno. Witold Tumanowicz ze Stowarzyszenia „Marsz Niepodległości” oraz poseł Waldemar Andzel zaproponowali wprowadzenie obowiązku noszenia identyfikatorów przez policjantów czy przedstawicieli innych służb pilnujących porządku podczas zgromadzenia.
Zaszufladkowany do Polityka | Brak komentarzy »
28 września, 2012
Na stronie parafii św. Prokopa Opata w Błędowie znajduje się wzór rachunku sumienia. Z tego wzoru można dowiedzieć się ciekawych rzeczy – na przykład, że grzechem (przeciwko przykazaniu „Czcij ojca twego i matkę twoją, abyś długo żył na ziemi, którą Pan, Bóg twój, da tobie”) jest niewybaczenie rodzicom lub krewnym seksualnego wykorzystania w dzieciństwie. Podobno chrześcijanin ma obowiązek wybaczania krzywd („Jeśli przebaczycie ludziom ich przewinienia, i wam przebaczy Ojciec wasz niebieski. Lecz jeśli nie przebaczycie ludziom, i Ojciec wasz nie przebaczy wam waszych przewinień”), ale w pewnych sytuacjach może być to niezwykle trudne, wręcz niewykonalne. Nie wiem, czy córka Josefa Fritzla wybaczyła ojcu gwałty i wieloletnie trzymanie w piwnicy, ale jeśli nie, czy skazuje ją to na potępienie lub męki czyśćcowe?
Nie jestem specjalistą od teologii katolickiej, w ogóle nie jestem katolikiem ani chrześcijaninem mimo tego, że odczuwam pewne naturalne kulturowe więzi z chrześcijaństwem. Mogę jedynie powiedzieć, że jeśli faktycznie jest tak, że zgodnie z wiarą katolicką niewybaczenie krzywd jest nie tylko brakiem heroiczności cnót, ale i grzechem oddalającym od zbawienia, to jest to wiara okrutna – bo nakładająca na ciężko skrzywdzonych większe wymogi niż na tych, którzy skrzywdzeni nie zostali. Nie jest łatwo wybaczyć gwałt, znęcanie się, morderstwo krewnych. I wiele innych rzeczy. Nawet jeśli by się chciało wybaczyć. Zwykły człowiek nie jest Jezusem, choćby starał się go naśladować.
Zaszufladkowany do Libertarianizm, Ogólne | 4 komentarze »
13 sierpnia, 2012
Pan Waldemar Deska, wciąż desperacko walczący o to, by móc mieszkać w domu, który zbudował sam, na własnej ziemi, ale bez pozwolenia urzędników, napisał na Facebooku bez ogródek, co myśli o idei, która w imię tego, by było ładnie usprawiedliwia zakazywanie ludziom budowania domów i nakazywanie im zburzenia tych, które wybudowali „samowolnie”, bez zgody urzędników:
„Ład Przestrzenny = Eugenika! Mają wspólny fundament, wspólny fundament rasizmów, dyskryminacji, nierównego traktowania, niesłusznych uprzywilejowań – tu dotyczy grup uprzywilejowanych: architektów, inżynierów, prawników i usłużnych biurokratów. (Inne wartościowe elementy Ładu Przestrzennego, infrastruktura, urbanistyka, przeznaczenie gruntów to tylko margines nie mający w tym równaniu zastosowania).
Przypomnę. Eugenika to ideologia czystości. „Ład Przestrzenny” to idea ładności.
W imię eugeniki najpierw nie dopuszczano do narodzin dzieci z wadą, zezowatych, niedosłyszących, brzydkich, potem zaczęto je likwidować, najpierw ułomnych, potem homoseksualistów, Cyganów, na końcu Żydów.
W imię ładu przestrzennego najpierw się nie dopuszcza, potem likwiduje domy, domy w których mieszkają ludzie.
Różnica pomiędzy eugeniką a „Ładem Przestrzennym” jest mikroskopijna. Tam likwidowano brzydoty biologiczne człowieka, tutaj likwiduje się „brzydoty” stanowiące Godność człowieka – domy mieszkalne. Domy rodzinne. Tam i tu najpierw zapobiegano (generalna prewencja) potem likwidowano (bezwzględny obowiązek pozwolenia na budowę i bezwzględny nakaz rozbiórki).
Zwolenników tego przepisu argumentującym: zaostrzyć przepisy bo nie chcemy „Gargameli” zapytam, jak byście się czuli, gdy Wasza Córeczka urodziła się z wadą, z zezem, z wargą… a inni domagaliby się…
Otrząśnijcie się. Piękno czy Ładność to też wartości ale nie kosztem krzywd, niesprawiedliwości, przymusu. Nie kosztem wartości uznanych za wspólne i najwyższe”.
Bardzo dobrze to Pan Waldemar napisał. Nie ująłbym tego lepiej.
Zaszufladkowany do Libertarianizm | 8 komentarzy »
29 lipca, 2012
Ponieważ z jakichś powodów przestała działać wtyczka umożliwiająca logowanie się przy pomocy Facebook Connect, zmieniłem ją na inną – Simple Facebook Connect. Nowa wtyczka działa (przynajmniej w moim przypadku), ale użytkownik już zalogowany do Facebooka nie jest logowany na blogu automatycznie – trzeba kliknąć link do logowania pod którymś z wpisów. Nie są również tworzone automatycznie lokalne konta odpowiadające kontom na Facebooku – jeśli ktoś do tej pory nie logował się na tym blogu przy użyciu swojego konta FB, po kliknięciu facebookowego buttona na stronie logowania zostanie poproszony o jednorazową ręczną rejestrację w celu utworzenia lokalnego konta powiązanego z jego kontem na Facebooku. Nie testowałem tego, ale mam nadzieję, że zadziała. W przypadku użytkowników, którzy wcześniej logowali się tutaj przy użyciu Facebook Connect stare konto powinno zadziałać, choć możliwe, że za pierwszym razem również pojawi się prośba o rejestrację (wtedy można ją zignorować i spróbować się zalogować jeszcze raz).
Zaszufladkowany do Ogólne | Brak komentarzy »
23 lipca, 2012
Jacek Żakowski zauważył w „Gazecie Wyborczej”, że Polska jest represyjna. A raczej opresyjna. Konkretnie – że „w ciągu zaledwie pół roku władza spróbowała wprowadzić cztery głośne nowe regulacje istotnie pomniejszające prawa obywatelskie” (chodzi o ACTA, nakładanie finansowych kar na lekarzy, uchwaloną niedawno nowelizację ustawy o zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi oraz będącą aktualnie w Senacie nowelizację ustawy o zgromadzeniach).
To dobrze, że jeden z publicystów jednego z największych dzienników w kraju, i to zaliczanego obecnie do obozu władzy, coś takiego zauważył.
Jednak zauważył przy tym jeszcze coś. Mianowicie, że „wciąż jeszcze obowiązują przynajmniej dwie PiS-owskie ustawy, których nowelizacja wydawała się więcej niż oczywista po dojściu PO do władzy. Prawo telekomunikacyjne jest tak napisane, że wciąż bijemy rekord Europy w wykorzystywaniu przez służby billingów (w ubiegłym roku prawie 1,5 mln przypadków) i śledzeniu nas za pomocą komórek. PiS-owskie prawo o stanach nadzwyczajnych umożliwia zaś wojewodzie zawieszenie swobód obywatelskich bez specjalnych wyjaśnień”.
I tu jest problem, bo ja takich „PiS-owskich ustaw” nie widzę. To znaczy, prawo telekomunikacyjne rzeczywiście jest tak napisane, że wciąż bijemy rekord Europy w wykorzystywaniu przez służby billingów i śledzeniu nas za pomocą komórek. Przedsiębiorcy telekomunikacyjni mają obowiązek przechowywać dane transmisyjne i lokalizacyjne, i udostępniać je na żądanie – w praktyce bez ograniczeń – dziewięciu różnym służbom (policji, ABW, AW, SWW, SKW, ŻW, CBA, wywiadowi skarbowemu i Służbie Celnej) oraz sądom i prokuratorom. Ale ta ustawa została uchwalona w 2004 roku, za rządów SLD. Za rządów PiS jedynie przedłużono okres przechowywania danych z 12 do 24 miesięcy oraz dodano do listy „uprawnionych podmiotów” CBA, które wcześniej nie istniało.
Zaszufladkowany do Polityka | 6 komentarzy »
14 lipca, 2012
Czy w obecnym stanie prawnym na osobę przebywającą na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej może być legalnie nałożony obowiązek zaszczepienia się przeciwko grypie, zwykłej lub „ptasiej”?
Odpowiedź brzmi – jest to docelowo możliwe, ale tylko po spełnieniu określonych warunków. Grypa, tak zwykła, jak i „ptasia” jest wprawdzie wymieniona w wykazie zakażeń i chorób zakaźnych stanowiących załącznik do ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, ale w rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych, wydanym na podstawie art. 17 ust. 10 wspomnianej ustawy nie są aktualnie wymienione szczepienia przeciwko grypie. W związku z tym nie mogą one znaleźć się w ogłaszanym corocznie Programie Szczepień Ochronnych jako obowiązkowe. Są tam wprawdzie, ale jedynie jako „szczepienia zalecane, niefinansowane ze środków znajdujących się w budżecie ministra właściwego do spraw zdrowia”. Ponieważ zaś zgodnie z art. 5 ust. 1 pkt. 2 wymienionej wyżej ustawy „osoby przebywające na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej są obowiązane na zasadach określonych w ustawie do (…) poddawania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym w ramach Narodowego Programu Szczepień Ochronnych”, to do nałożenia na kogoś obowiązku szczepienia przeciwko grypie w oparciu o ten artykuł ustawy potrzebna jest zmiana rozporządzenia w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych, a następnie, w oparciu o zmienione rozporządzenie, Programu Szczepień Ochronnych na kolejny rok. Programu szczepień na rok bieżący zmienić nie można, bo zgodnie z ustawą musi być on ogłoszony w terminie do dnia 31 października roku poprzedzającego realizację tego programu.
Jest jeszcze druga możliwość – ogłoszenie stanu epidemii zgodnie z art. 46 wspomnianej ustawy. Zgodnie z ustępem 3 tego artykułu, „ogłaszając stan zagrożenia epidemicznego lub stan epidemii, minister właściwy do spraw zdrowia lub wojewoda mogą nałożyć obowiązek szczepień ochronnych na inne osoby niż określone na podstawie art. 17 ust. 9 pkt 2 oraz przeciw innym zakażeniom i chorobom zakaźnym, o których mowa w art. 3 ust. 1”. Chodzi tutaj o możliwość nałożenia takiego obowiązku przeciw chorobom i zakażeniom niewymienionym w załączniku do ustawy oraz – jak można się domyślić – na osoby inne, niż określone w wymienionym wyżej rozporządzeniu Ministra Zdrowia. Choć ktoś dociekliwy mógłby tutaj wskazać, że art. 17 ust. 9 pkt. 2 w tej ustawie w ogóle nie ma (o tym, że minister określa osoby lub grupy osób obowiązane do poddawania się obowiązkowym szczepieniom ochronnym przeciw chorobom zakaźnym stanowi art. 17 ust. 10 pkt. 2) oraz zapytać, czy z możliwości nałożenia obowiązku szczepienia przeciwko chorobom niewymienionym w załączniku do ustawy wynika również możliwość nałożenia obowiązku szczepienia przeciwko chorobom wymienionym w tym załączniku, ale niewymienionym w rozporządzeniu Ministra Zdrowia w sprawie obowiązkowych szczepień ochronnych i Programie Szczepień Ochronnych. I o ile przywołanie błędnego artykułu ustawy nie zmienia sensu przepisu (bo „inne osoby niż określone na podstawie art. 17 ust. 9 pkt 2” znaczy „osoby inne niż żadne”, a więc „wszelkie osoby”), o tyle interpretacja rozszerzająca możliwość nałożenia obowiązku szczepienia przeciwko chorobom wymienionym w załączniku do ustawy, ale niewymienionym w rozporządzeniu oraz Programie Szczepień Ochronnych budzi wątpliwości. No, ale załóżmy, że minister, wojewoda, a następnie sąd administracyjny mogą taką interpretację przyjąć.
Tak więc nałożenie obowiązku szczepienia przeciwko grypie na osobę przebywającą na terytorium Rzeczpospolitej Polskiej jest w obecnym stanie prawnym możliwe, ale niezbyt proste. Wymaga albo zmiany odnośnego rozporządzenia oraz wpisania do Programu Szczepień Ochronnych na kolejny rok (co jest procedurą długotrwałą), albo (choć tu pojawiają się wątpliwości) ogłoszenia stanu epidemii.
A jak będzie wyglądała sytuacja po wejściu w życie nowelizacji ustawy o zapobieganiu oraz zwalczaniu zakażeń i chorób zakaźnych u ludzi, uchwalonej ostatecznie wczoraj przez Sejm po poprawkach Senatu?
Zaszufladkowany do Polityka | 2 komentarze »
9 lipca, 2012
Tak się zastanawiam – zewsząd słychać ostrzeżenia, że w Polsce rodzi się zbyt mało dzieci, społeczeństwo się starzeje i że z tego powodu w przyszłości pojawi się problem z tym, kto będzie miał pracować na powiększającą się rzeszę emerytów. W celu zapobieżenia temu problemowi proponuje się najczęściej różne warianty prorodzinnej polityki państwa, od ulg podatkowych na dzieci, poprzez zwiększone becikowe, budowę nowych żłobków i przedszkoli, dłuższe urlopy macierzyńskie, „wspieranie instytucji małżeństwa”, aż po dodatkowe podatki dla tych, którzy nie mają dzieci.
A jednocześnie wzrasta bezrobocie wśród młodych. Wskaźnik bezrobocia rośnie pomimo tego, że młodzi ludzie „chowają” się przed brakiem pracy na studiach albo wyjeżdżają za granicę. Czyli nowe ręce do pracy się pojawiają, ale brak miejsc do ich wykorzystania.
No więc jak z tym jest? Może jest tak, że teraz jest nadwyżka rąk do pracy, przez pewien czas będzie jeszcze się nawet zwiększać, ale w długim okresie ich jednak braknie?
No to policzmy. Wg opracowanej przez GUS prognozy ludności do 2030 roku liczba ludności w wieku produkcyjnym ma w latach 2010-2030 spaść o ok. 4 miliony i wynosić w 2030 r. 20,8 mln. W III kwartale 2011 r. liczba pracujących wynosiła ok. 16,3 mln. Jeśli więc stan zatrudnienia pozostanie w 2030 r. na obecnym poziomie, to liczba rąk do pracy będzie nadal wystarczająca. Prawda, zwiększyć ma się o ponad 3 miliony liczba osób w wieku poprodukcyjnym – do 9,6 mln. Ale ubytek 4 mln ludności w wieku produkcyjnym przy zachowaniu zatrudnienia na obecnym poziomie będzie oznaczał po prostu spadek liczby osób niepracujących w tym wieku. Więc mimo iż liczba emerytów się zwiększy, to liczba niepracujących ogółem się zmniejszy. A przecież można założyć, że wskutek postępu technicznego wydajność pracownika się zwiększy.
Oczywiście, można zadać pytanie, czy w 2030 roku polska gospodarka nie będzie potrzebowała większej liczby pracowników. Jest to możliwe. Jednak jeśli przyjąć trend z ostatnich trzech lat – pomiędzy 2008 a 2011 r. liczba pracujących zwiększyła się o 300 tysięcy osób, to do 2030 r. można zakładać zwiększenie się tej liczby o 3 miliony osób, czyli do 19,3 mln. Nadal liczba osób w wieku produkcyjnym będzie wystarczająca.
A co, jeśli liczba miejsc pracy w 2030 roku będzie mniejsza niż obecnie?
Zaszufladkowany do Libertarianizm, Polityka | 10 komentarzy »
4 lipca, 2012
Pół roku temu tłumy ludzi wyszły na ulice polskich miast, protestując przeciwko podpisaniu przez polski rząd umowy ACTA. Solidarnie, bez podziałów na zwolenników takiej czy innej partii, ideologii czy obyczajowości. Po prostu lud wystąpił przeciwko poczynaniom władzy.
I okazało się, że polskie protesty poruszyły całą Europę. Szereg rządów wstrzymało się od podpisania umowy lub jej ratyfikacji. A dzisiaj Parlament Europejski odrzucił ACTA, choć jeszcze niecałe dwa lata temu większość eurodeputowanych umowę popierała.
Jak widać, wystarczyło zadziałać wspólnie, by władza się cofnęła w swoim dążeniu do ograniczania wolności. Być może tylko na jakiś czas, ale się cofnęła.
Pamiętaj o tym, anarchisto i narodowcu. Pamiętaj o tym, wolnorynkowcu i socjalisto. Pamiętaj o tym, moherze i libertynie.
Zaszufladkowany do Polityka | 4 komentarze »
29 czerwca, 2012
Sejm uchwalił wczoraj nowelizację Prawa o zgromadzeniach w istotny sposób zagrażającą konstytucyjnej wolności zgromadzeń – poprzez narzucenie na przewodniczącego zgromadzenia obowiązku przeprowadzenia zgromadzenia „w taki sposób, aby zapobiec powstaniu szkód z winy uczestników zgromadzenia” pod karą grzywny do 7000 zł (a być może i rygorem odpowiedzialności karnej), zmianę minimalnego terminu na zawiadomienie o zgromadzeniu organu gminy z najpóźniej 3 do najpóźniej 6 dni przed datą zgromadzenia oraz możliwość zakazania zgromadzenia, jeżeli w tym samym czasie i miejscu lub na trasie przejścia zgłoszonych zostało 2 lub więcej zgromadzeń i nie jest możliwe ich oddzielenie lub odbycie w taki sposób, aby ich przebieg nie zagrażał życiu lub zdrowiu ludzi albo mieniu w znacznych rozmiarach, a organizator zgromadzenia zgłoszonego później, pomimo wezwania go przez organ gminy, nie dokonał we właściwym terminie zmiany czasu lub miejsca zgromadzenia albo trasy przejścia uczestników (przy czym ze znowelizowanej ustawy wcale nie wynika jednoznacznie, że ten zakaz miałby dotyczyć tylko tego zgromadzenia zgłoszonego później). Przeciwko nowelizacji, oprotestowywanej przez wiele środowisk od prawa i lewa, była cała sejmowa opozycja – SLD, Ruch Palikota, PiS i Solidarna Polska.
Wydawać by się mogło, że choć rządząca koalicja jawnie opowiada się za ograniczeniem wolności zgromadzeń – w imię walki ze zjawiskami społecznymi, które rzekomo, cytując posła Dzięcioła przedstawiającego stanowisko klubu PO, „są zagrożeniem ładu publicznego, a także naruszają prawa i wolności innych osób” – to przynajmniej środowiska opozycyjne nie mają wątpliwości, że ta wolność jest wartością, której warto bronić. Jednak dzień przed przyjęciem nowelizacji – już po debacie, w której posłowie przedstawili swoje stanowiska – do „laski marszałkowskiej” wpłynął projekt kolejnej zmiany ustawy o zgromadzeniach, wniesiony przez posłów Solidarnej Polski. Projekt ten ma na celu przyznanie radom gmin możliwości stanowienia szczegółowych przepisów odnośnie ograniczeń wolności zgromadzania się, o których mowa w art. 2 ustawy: niezbędnych do ochrony bezpieczeństwa państwowego, porządku publicznego, ochrony zdrowia, moralności publicznej, praw i wolności inych osób oraz ochrony Pomników Zagłady. Zgodnie z tym projektem, organ gminy mógłby zakazać zgromadzenia publicznego, jeśli jego cel lub odbycie sprzeciwiałyby się owym przepisom prawa miejscowego, jak również je rozwiązać z powodu naruszania tych przepisów.
Inaczej mówiąc, posłowie Solidarnej Polski chcą, by rady gmin mogły ustalać sobie własne kryteria uznawania zgromadzeń za zagrażające bezpieczeństwu, porządkowi publicznemu, zdrowiu, moralności publicznej czy też prawom i wolnościom innych osób, i na ich podstawie decydować, jakie zgromadzenia mogą, a jakie nie mogą na terenie gminy się odbyć. W uzasadnieniu projektu jako główny powód podają chęć uniemożliwienia „narzucania” społeczności lokalnej przekonań, „które pozostają w sprzeczności z zasadami moralnymi drogimi samej tej społeczności lokalnej”. Na przykład przez homoseksualistów, którzy chcą „publicznie reklamować i propagować swoją opcję seksualną”. Zdaniem autorów projektu „nie jest (…) tak, że prawu wręcz marginalnej części danej społeczności odpowiada obowiązek całej reszty znoszenia takiego sposobu zagospodarowania przestrzeni publicznej, który uważa ona za niegodny, niepotrzebny i niemoralny”.
Zaszufladkowany do Polityka | 15 komentarzy »