Archiwum kategorii ‘Polityka’

Obraza majestatu

środa, 18 maja, 2011

Policja w Białymstoku ukarała kibiców manifestujących przeciwko zamykaniu stadionów i krzyczących „Donald matole, twój rząd obalą kibole!” mandatami za „demonstracyjne okazywanie lekceważenia konstytucyjnemu organowi Rzeczypospolitej Polskiej”, jakim jest premier. Możliwość taką dał jej art. 49 kodeksu wykroczeń, który za coś takiego pozwala karać nawet aresztem. Potwierdziło się w praktyce, że choć teoretycznie wszyscy są wobec prawa równi, to na mocy tego przepisu – współczesnego odpowiednika crimen laesae maiestatis – niektóre osoby (piastujące w danej chwili stanowiska państwowe wymienione w Konstytucji RP) traktowane są jako nadludzie, których inni są obowiązani traktować w szczególny sposób. O ile zwykłego człowieka nie wolno tylko zniesławiać i znieważać, to ludziom uosabiającym „konstytucyjne organy RP” nie wolno nawet publicznie okazać lekceważenia. Bo jakże to, lekceważyć Władzę?
Oczywiście przeciwnicy polityczni takich osób – zwykle nie pełniący funkcji „konstytucyjnych organów” podobnej ochronie już nie podlegają. I tak, w chwili obecnej można bezkarnie wygwizdać na wiecu przemówienie Jarosława Kaczyńskiego, ale jeśli ludzie gwiżdżą w obecności przemawiającego Donalda Tuska albo Bronisława Komorowskiego, powinni liczyć się z tym, że policjant lub strażnik miejski może wlepić im mandat, a nawet – teoretycznie – z wyrokiem sądu skazującym na areszt. Oczywiście jeśli sytuacja polityczna uległaby zmianie i to Jarosław Kaczyński zostałby premierem, to wtedy grzywną lub aresztem groziłoby wygwizdanie właśnie jego…

Pedofile to tylko pretekst

poniedziałek, 16 maja, 2011

Rok temu, komentując propozycję dyrektywy zobowiązującej państwa Unii Europejskiej do tego, „by doprowadzić do zablokowania użytkownikom Internetu na swoim terytorium dostępu do stron internetowych zawierających lub rozpowszechniających pornografię dziecięcą”, zauważyłem, że w celu jej wdrożenia niezbędne będzie zbudowanie infrastruktury technicznej, pozwalającej na zablokowanie dostępu do adresów w formacie URL oraz napisałem: „Z chwilą powstania takiej infrastruktury i zapewnienia, że wszyscy providerzy będą z niej korzystać dodawanie kolejnych kategorii adresów do blokowania (np. związanych z hazardem, „faszyzmem”, „szerzeniem nienawiści”, „terroryzmem”, naruszaniem praw autorskich itp.) będzie już technicznie i finansowo bezproblemowe. Przeciwnikom blokowania odpadnie istotny argument, dostawcy dostępu do Internetu nie musząc ponosić dodatkowych kosztów nie będą protestować – wystarczyło będzie jedynie przegłosować odpowiednie poprawki w parlamencie. Można zastanowić się, czy przypadkiem nie o to właśnie chodzi autorom projektu dyrektywy. Bo budowanie ogólnoeuropejskiego odpowiednika chińskiej „złotej tarczy” pozwalającego potencjalnie na zablokowanie dostępu do dowolnej strony internetowej tylko po to, by uniemożliwić podniecanie się garstce pedofilów wygląda na strzelanie z armaty do wróbla.
I oto okazuje się, że rzeczywiście nie chodzi tylko o pedofilów. Na prezentacji przedstawionej na posiedzeniu Rady Unii Europejskiej 17 lutego br. (nazwisko prezentującego zostało utajnione!) zasugerowano stworzenie „jednolitej bezpiecznej cyberprzestrzeni europejskiej”, w której dostęp do „nielegalnych treści” będzie blokowany przez providerów korzystających ze wspólnej europejskiej „czarnej listy” – dobrowolnie lub przymusowo. Na początek lista (uaktualniana zarówno przez instytucje rządowe, jak i organizacje pozarządowe) ma obejmować „strony publikujące treści pedofilskie”, ale „jest to tylko pierwszy krok”. „W przyszłości – za zgodą Państw Członkowskich – jest możliwe rozszerzenie współpracy procesu blokowania tak, by dotyczyła innych typów przestępstw, na przykład podrabiania leków w Internecie”.

Wolność osobista, głupki!

niedziela, 8 maja, 2011

W 19. numerze „Najwyższego Czasu” Tomasz Sommer przedstawił swoje propozycje programowe dla „Nowej Prawicy” – ruchu, który wedle manifestu sformułowanego przez Janusza Korwin-Mikkego mają stanowić ludzie „szanujący wybory innych ludzi, ale nie pozwalający, by te wybory naruszały prawa innych osób – czyli ludzie przestrzegający zasady: „wolność mojej pięści jest ograniczona bliskością twojego nosa!””. Propozycje te skupiają się głównie na kwestiach gospodarczych (zniesienie podatków bezpośrednich, zakaz deficytu budżetowego, liberalizacja rynku mediów, likwidacja użytkowania wieczystego), polityki zagranicznej i obronnej (określenie granic integracji z Unią Europejską, oddzielenie prawa unijnego od polskiego, wzmocnienie armii) oraz instytucjonalnych (likwidacja części instytucji państwowych, zakaz uczestnictwa państwa w fundacjach, zniesienie przywilejów związków zawodowych, zniesienie specjalnych uregulowań wynikających z prawa pracy, prywatyzacja szkolnictwa).
Aczkolwiek postulowane w tych propozycjach zmiany dotyczą spraw obiektywnie ważnych i byłyby wg mnie w większości jak najbardziej wskazane (w każdym razie jeśli chodzi o ich zasadniczy kierunek – nie będę tutaj wnikał w szczegóły), to jednak obawiam się, że programowe skupienie się tylko na wymienionych obszarach nie trafi do zbyt wielu potencjalnych wyborców. A w każdym razie tych wyborców, których pozyskanie dałoby nie tylko przepustkę do Sejmu, ale i realną możliwość wprowadzania chociażby niektórych z tych zmian.

Aby nie mordowano widelcami

piątek, 29 kwietnia, 2011

Grupa posłów PiS wniosła do „laski marszałkowskiej” projekt ustawy o zmianie ustawy o broni i amunicji oraz Kodeksu karnego, zakazujący posiadania w miejscu publicznym „wszelkich innych przedmiotów mających charakter broni ofensywnej, z wyjątkiem noży o jednej krawędzi roboczej i długości ostrza poniżej 8 cm”. Bo „co roku dochodzi w Polsce do wielu tysięcy przestępstw z użyciem noży lub innych niebezpiecznych narzędzi, w których giną i odnoszą rany tysiące osób”.
O dziwo, zakaz noszenia dłuższych noży nie spodobał się wielu czytelnikom portalu Niezależna.pl, którzy mimo sympatyzowania z PiS gremialnie skrytykowali pomysł jako głupi, beznadziejny, komuchowski bubel i nonsens.
Mnie natomiast ciekawi, czy efektem ewentualnego uchwalenia tej ustawy (co jest możliwe, bo na razie za jej odrzuceniem jest tylko klub PO) będzie ściganie i karanie ludzi za noszenie i wożenie w samochodach śrubokrętów (które przecież bywają narzędziami zabójstw), kluczy francuskich (podobnie), nie mówiąc już o widłach i siekierach. Czy trzeba będzie je kupować wyłącznie przez Internet?
No i czy zakazane będzie używanie w restauracjach widelców? Wszak widelcem także można zabić, a już na pewno próbować zabić. Ba, motyw zabijania widelcem jest obecny nawet w kulturze ludowej – jak dowodzą słowa piosenki:
„A Ferdek Migdał leży na stole
Jak zdjęty z haka wisielec,
Leży nieborak i już nie żyje
Z piersi mu sterczy widelec”.
Trzeba się będzie nauczyć jeść schabowego pałeczkami. Albo dwoma nożami o jednej krawędzi roboczej.

Sprawiedliwość społeczna

czwartek, 21 kwietnia, 2011

Już wiadomo, dlaczego nie może być tak, że ktoś buduje sobie dom czy cokolwiek innego bez wcześniejszego pozwolenia urzędnika. Otóż wymagają tego zasady sprawiedliwości społecznej.
Stwierdził to jednoznacznie Trybunał Konstytucyjny, stwierdzając, że nowelizacja prawa budowlanego znosząca obowiązek uzyskiwania pozwolenia na budowę i zastępująca go zwykłym zgłoszeniem lub co najwyżej wnioskiem o rejestrację budowy (a w niektórych przypadkach w ogóle znosząca wymóg powiadamiania urzędu) jest sprzeczna z art. 2 Konstytucji RP, stanowiącym, że Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej.
Sędziowie Trybunału uznali, że budowa bez uzyskania pozwolenia – a tym samym bez przeprowadzenia postępowania administracyjnego i ewentualnie sądowoadministracyjnego – narusza prawa właścicieli sąsiednich nieruchomości, na które zamierzona inwestycja może niekorzystnie oddziaływać. Bo w takim przypadku nie są oni z urzędu informowani o zamiarze rozpoczęcia budowy i nie mogą zgłosić wobec niej zawczasu sprzeciwu. A instrumenty cywilnoprawne, przewidziane w kodeksie cywilnym dla ochrony własności nie chronią ich wystarczająco – bo działają ex post (po naruszeniu prawa), a nie zapobiegają naruszeniom i są trudne do zastosowania oraz kosztowne.

Parafrazując Niemöllera

poniedziałek, 11 kwietnia, 2011

Najpierw przyjdą po faszystów –
ale się nie odezwiecie,
bo nie jesteście faszystami.

Potem przyjdą po „moherów” –
i nie odezwiecie się,
bo nie jesteście „moherami”.

Potem przyjdzie kolej na pisowców –
i znowu nie zaprotestujecie,
bo nie należycie do PiS.

Wreszcie przyjdą po was –
i nie będzie już nikogo, kto się za wami wstawi.

(Tu oryginalny cytat).

„Około godz. 16:30 strażnicy miejscy otoczyli i rozebrali biały namiot członków Stowarzyszenia Solidarni 2010 przed Pałacem Prezydenckim. Podczas pacyfikacji protestu służby pobiły protestujących. Jeden z nich – Michał Stróżyk, szef Trójmiejskich Klubów „Gazety Polskiej” – został zabrany przez pogotowie ratunkowe” (za Niezależna.pl)

Strach przed autonomią

poniedziałek, 4 kwietnia, 2011

Pisałem o tym już trzy lata temu: nie rozumiem tych, którzy boją się idei autonomii (Górnego) Śląska i uważają, że może być to krok w kierunku oderwania go od Polski. Bo po I wojnie światowej to właśnie Polska – z inicjatywy śląskich Polaków – zaoferowała Górnemu Śląskowi szeroką autonomię, z własnym Sejmem i Skarbem, policją, szkolnictwem i polityką gospodarczą. Autonomiczne województwo śląskie zostało utworzone na mocy Ustawy Konstytucyjnej z 15 lipca 1920 r. zawierającej statut organiczny Województwa Śląskiego, uchwalonej przez polski Sejm Ustawodawczy – właśnie w tym celu, by skłonić Ślązaków do opowiedzenia się za Polską, a nie za Niemcami (którzy żadnej szczególnej autonomii Górnemu Śląskowi nie oferowali). Przyjęto założenie, że bardziej atrakcyjną Polską będzie Polska respektująca jak najszerszy zakres samorządności regionalnej niż Polska scentralizowana.
Autonomię województwa śląskiego zlikwidował Hitler, a następnie – formalnie – komuniści (argumentując między innymi, że „stała się wodą na młyn wojującej niemczyzny”). Jak widać, była ona nie w smak totalitarnym, wrogim wolnej Polsce tyranom. Bo tyrani lubią mieć wszystko poddane swojej scentralizowanej kontroli.

I wyszli na skrajnych zamordystów

czwartek, 31 marca, 2011

Kilka miesięcy temu, podczas kampanii wyborczej, rzecznik rządu Paweł Graś wyraził opinię, że gdyby John Lennon żył w Polsce za rządów PiS, to zostałby wsadzony do więzienia za posiadanie i palenie marihuany, natomiast za czasów PO Lennon by nie siedział.
Skomentowałem to wówczas stwierdzeniem, że jest prawdopodobne, że Lennon siedziałby w więzieniu za posiadanie marihuany tak za rządów PiS, jak i za rządów PO. Jak również za rządów SLD czy PSL. Bo za poprawką do ustawy przewidującą karalność posiadania nawet niewielkiej ilości nielegalnych środków odurzających głosowali w 2000 roku politycy pełniący dzisiaj czołowe funkcje we wszystkich tych partiach, a ludzie byli za to skazywani niezależnie od tego, czy rządziła AWS, SLD, PiS czy PO.
Obecnie wydaje się jednak, że John Lennon – gdyby żył w Polsce w roku 2011 – większą szansę miałby jednak mimo wszystko za rządów PO, SLD czy PSL, niż PiS. O ile bowiem posłowie trzech pierwszych partii opowiedzieli się we wczorajszej debacie sejmowej za możliwością odstąpienia od ścigania za posiadanie nieznacznej ilości środków odurzających lub substancji psychotropowych na własny użytek (choć Donald Tusk jasno stwierdził: „Chcecie legalizować marihuanę – wybierzcie innego premiera”) , o tyle klub PiS twardo przeciwstawił się nawet takiej niewielkiej furtce do uniknięcia kary przez osoby chcące się odurzać czymś innym niż alkohol czy nikotyna. Poseł Andrzej Jaworski przywołał nawet przykład Singapuru (gdzie za posiadanie narkotyków – np. 15 gramów heroiny, co jest traktowane jako posiadanie w celu rozprowadzania – grozi nawet kara śmierci). Można z tego wyciągnąć wniosek, że pod rządami PiS do więzienia trafiłby nie tylko John Lennon, ale również Witkacy, Baudelaire, Amadeo Modigliani, Jean Cocteau, Philip K. Dick, Ernst Jünger, Robert Anton Wilson, Aldous Huxley, Bob Marley…

Więcej pieniędzy służbom?

niedziela, 27 marca, 2011

Janusz Korwin-Mikke, przedstawiając cele Nowej Prawicy, którą zamierza stworzyć w oparciu o swoją partię UPR-WiP, pisze m. in.:
„Dbać będziemy o wojsko, policję i służby specjalne. Wydatki na ten cel chcemy zwiększyć o połowę. (…) A służby specjalne w zamian za zwiększone nakłady będą miały służyć państwu – a nie zajmować się np. gospodarką”.
I ten punkt programu „ruchu otwartego dla wszystkich chcących przywrócenia w Polsce normalności” mnie niepokoi. Jakoś nie wierzę w to, że zwiększenie nakładów na służby specjalne spowoduje, że te służby będą „służyć państwu, a nie zajmować się gospodarką”. Moim zdaniem spowoduje raczej, że dysponenci tych służb otrzymają do ręki potężniejsze narzędzie do wtrącania się w gospodarkę.
Władimir Putin po dojściu do władzy w 2000 r. zwiększył wydatki na służby specjalne w kolejnym roku właśnie o około połowę. W następnych latach te wydatki sukcesywnie wzrastały (w 2003 r. były już 1,5 raza wyższe niż w 2000 r., a w 2006 r. – 3,3 raza wyższe). No i jakoś zbiegło się to z tym, że Borys Bierezowski oraz Władimir Gusiński musieli uciekać z kraju, a Michaił Chodorkowski trafił do więzienia. Przedsiębiorstwa kontrolowane przez Chodorkowskiego (Jukos), Bierezowskiego (telewizja ORT) i Gusińskiego (telewizja NTW) zostały przejęte przez koncerny związane z władzą.

Ustawodawcy na bakier z logiką

poniedziałek, 14 marca, 2011

W kontrowersyjnym projekcie ustawy o zmianie ustawy o radiofonii i telewizji oraz niektórych innych ustaw (przewidującym m. in. nakaz rejestrowania serwisów internetowych dostarczających treści wideo w wykazie prowadzonym przez Przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, co jest odbierane jako zagrożenie dla wolności wypowiedzi) znajduje się elementarny błąd logiczny. Popatrzmy na znajdujące się tam definicje:
usługą medialną jest usługa w postaci programu albo audiowizualnej usługi medialnej na żądanie, za którą odpowiedzialność redakcyjną ponosi jej dostawca i której podstawowym zadaniem jest dostarczenie przez sieci telekomunikacyjne ogółowi odbiorców audycji, w celach informacyjnych, rozrywkowych lub edukacyjnych; usługą medialną jest także przekaz handlowy”;
programem jest usługa medialna stanowiąca uporządkowany zestaw audycji, przekazów handlowych lub innych przekazów, rozpowszechniany w całości, w sposób umożliwiający jednoczesny odbiór przez odbiorców w ustalonym przez nadawcę układzie”;
audiowizualną usługą medialną na żądanie jest usługa medialna świadczona w ramach działalności gospodarczej umożliwiająca odbiór audycji audiowizualnych w wybranym przez odbiorcę momencie, na jego zamówienie, w oparciu o katalog ustalony przez dostawcę tej usługi”.