Archiwum kategorii ‘Polityka’

Racjonalni zwolennicy cenzury

środa, 24 września, 2008

Jak wiadomo, obecnie można zostać skazanym na więzienie lub grzywnę za obrazę czyichś uczuć religijnych, poprzez publiczne znieważenie przedmiotu czci religijnej lub miejsca przeznaczonego do publicznego wykonywania obrzędów religijnych (art. 196 kk). Jednak zdaniem Polskiego Stowarzyszenia Racjonalistów „dzisiaj przestępstwo obrazy uczuć religijnych na tle obowiązującej regulacji służy nie tyle ochronie wolności wyznania, co dławieniu podglądów innych niż religijne. Praktyka wykorzystywania art. 196 pokazuje, iż przepis ten staje się środkiem dyskryminującej cenzury, a w szerszej perspektywie implikuje wywołaną strachem autocenzurę w samym środowisku artystycznym, dziennikarskim i innych, zubożając tym samym potencjalny dorobek intelektualny i kulturalny Polaków. Główną słabością artykułu 196 jest jego nieokreśloność, trudność ustalenia kryteriów oceny dla stwierdzenia, gdzie kończy się wolność słowa a zaczyna znieważenie przedmiotu czci. Rangę tego problemu potęguje fakt, iż niejasność tej regulacji zagraża fundamentalnemu prawu człowieka do wolności wyrażania swoich poglądów”. Dlatego też PSR doszło do wniosku, że Kodeks Karny należy zmienić i rozpoczęło zbieranie podpisów pod obywatelskim projektem zmiany tej ustawy.
Myliłby się jednak ten, kto uważałby, że celem tego projektu jest usunięcie tego artykułu z Kodeksu Karnego. Myliłby się również ten, kto uważałby, że członkowie PSR zamierzają dopisać tam fragment mówiący, że nie podlega karze krytykowanie czy znieważanie czyichś poglądów religijnych. Wprost przeciwnie – zamierzają wprowadzić dodatkowo do art. 196 kk sformułowanie, że „karze podlega, kto, w celu obrazy przekonań religijnych lub filozoficznych innych osób, znieważa publicznie treść tych przekonań”

Masowanie na ślepo

czwartek, 18 września, 2008

Okazuje się, że w kraju powszechnie uważanym za modelowy przykład liberalnego kapitalizmu – Korei Południowej – zawód masażysty mogły do niedawna wykonywać jedynie osoby niewidome. Osoby widzące nie miały możliwości uzyskania licencji, a nielicencjonowani masażyści karani są w Korei grzywnami, choć zgodnie z kodeksem grozi im nawet więzienie.
Oczywiście istnieje czarny rynek usług masażu. Nielicencjonowani masażyści starają się o zniesienie monopolu niewidomych. Ostatnio koreańskie ministerstwo zdrowia zdecydowało się przyznawać osobom widzącym licencje na wykonywanie niektórych rodzajów masażu, co spotkało się z gwałtowną reakcją dotychczasowych monopolistów – byli tacy, co grozili nawet samobójstwem, bo „decyzja ministerstwa stanowi zagrożenie dla naszego prawa do życia”. Padały argumenty o „odbieraniu zawodu”, tak, jakby zezwolenie na jego wykonywanie innym wiązało się z jego automatycznym odebraniem tym, co go wykonują do tej pory…
Chyba, że jakość masaży wykonywanych przez dotychczasowych monopolistów jest tak niska, że dla nich samych jest oczywiste, że po dopuszczeniu konkurentów natychmiast stracą pracę. W takim przypadku pozostaje tylko współczuć  masowanym przez nich klientom…

Kastrowanie na oślep

środa, 10 września, 2008

Przypadek Krzysztofa B., który, jak informują media, przez ostatnich sześć lat gwałcił swoją obecnie 21-letnią córkę zainspirował premiera Tuska i wicepremiera Schetynę do forsowania pomysłu „chemicznej kastracji” pedofilów. Ciekawe tylko, czy obaj panowie zauważyli fakt, że „polski Fritzl” – zważywszy wiek jego córki – nie był zasadniczo żadnym pedofilem (nawet w potocznym sensie związanym z kodeksowym „wiekiem przyzwolenia”), tylko zwykłym, choć wyjątkowo zwyrodniałym gwałcicielem? Bo jeśli nawet pierwszy gwałt nastąpił krótko przed tym, zanim jego córka ukończyła 15 lat, to przez większość tego czasu była jednak osobą powyżej „wieku przyzwolenia”.
Jeśli nie zauważyli, to może dojść do sytuacji, w której chemicznie „kastrowany” będzie np. siedemnastolatek uprawiający seks ze swoją czternastoletnią dziewczyną, natomiast wielu zwyrodnialcom podobnym Krzysztofowi B. i tak nie będzie to grozić. Wystarczy, że zaczną, gdy ich ofiara ukończy piętnaście lat…

Pobór to nie był ostatni?

środa, 3 września, 2008

Jakiś czas temu minister obrony Bogdan Klich szumnie zapowiedział, że tegoroczny pobór jest ostatnim poborem, a wcielenie grudniowe w ramach tegorocznego poboru będzie ostatnim. Okazuje się jednak, że radość poborowych byla chyba jednak przedwczesna – ministrowie spraw wewnętrznych i administracji oraz obrony narodowej sporządzili bowiem projekt w sprawie przeprowadzenia poboru w przyszłym roku, a zgodnie z informacjami Sztabu Generalnego WP, pobór ma potrwać jeszcze przynajmniej do 2013 roku.
No cóż, nie pierwszy to raz, gdy politycy coś obiecują…

Prowokatorzy

wtorek, 26 sierpnia, 2008

Parę dni temu Agnieszka Romaszewska opisała na swoim blogu historię pana Dobreckiego z Konina, dziennikarza, działacza podziemnej „Solidarności”, zaangażowanego później w tropienie i ujawnianie tajnych współpracowników bezpieki. Historia wyglądała tak:
„Jeden z warszawskich tabloidów postanowił przeprowadzić prowokację łapiącą pedofilów. Dziennikarz podał się za 14-letnią dziewczynkę i na jego post ktoś odpowiedział. Ten ktoś podawał się za Krzysztofa Dobreckiego. Jak potem ustaliło śledztwo, maile najprawdopodobniej wysyłano z „pracowego” konta Dobreckiego w lokalnej gazecie. Tabloid powiadomił policję, a ta zorganizowała pułapkę. (…)
Rzekoma dziewczynka umówiła się z rzekomym Dobreckim w hotelu w Poznaniu. Prawdziwy Dobrecki pojawił się, zarezerwował pokój, a gdy dostał sms: „nie mogę wejść na górę, czekam na dole” (ten sms był potwierdzony w materiałach sledztwa) – zszedł. Tam czekała na niego policja. Został zatrzymany, a w tabloidzie pojawił się ogromny artykuł ozdobiony zdjęciem (przez pomyłkę) nie jego, a jego szefa z lokalnej gazety.
A teraz co mówi Dobrecki: twierdzi, że nigdy nie miał pojęcia o żadnej dziewczynce ani o żadnej korespondencji. Według niego, z propozycją dyskretnego spotkania zgłosił się do niego facet, który utrzymywał, że jest z ABW i ma dla niego bardzo interesujące materiały. Ponieważ Dobrecki sporo pracował w archiwum IPN w Poznaniu – pomyślał sobie, że pokój hotelowy będzie najdyskretniejszym miejscem. Twierdzi, że znalezioną u niego w przeszukaniu pokoju butelkę wina rzeczywiście kupił – na wszelki wypadek dla przełamania lodów z ewentualnym informatorem. Natomiast o wibratorze – także podobno znalezionymw pokoju – twierdzi, że nie ma zielonego pojęcia i najprawdopodobniej został mu podrzucony.
Komputer Dobreckiego w pracy został zabezpieczony przez policję. Podobnie wyniesiono wszystkie komputery od niego z domu. Cóż, na komputerze domowym niczego nie było, zaś komputer z pracy okazał sie całkowicie i fachowo zdemolowany, tak że nikt już niczego nie mógł odtworzyć”
.
Zdaniem Agnieszki Romaszewskiej, była to „super udana prowokacja” przeciwko samemu Dobreckiemu, który swoją działalnością naraził się wielu osobom. Została mu przylepiona łatka „być-może-pedofila”. Śledztwo zostało jednak umorzone, bo żadnego realnego przestępstwa – próby nawiązania kontaktu z realną nieletnią – nie było.

Chwilowe zawieszenie biurokracji

czwartek, 21 sierpnia, 2008

Premier ma podpisać (może już podpisał?) rozporządzenie częściowo „zawieszające” stosowanie przepisów prawa budowlanego w miejscach, gdzie trąby powietrzne zniszczyły budynki. Ma to ułatwić ich odbudowę bez wikłania się w żmudne procedury administracyjne. Jak podaje „Gazeta Prawna”, cytując wojewodę śląskiego Zygmunta Łukaszczyka: „W miejscowościach, które znajdą się w tym rozporządzeniu (…) zgłoszenia nie będzie wymagał remont uszkodzonego budynku. Tam gdzie trzeba będzie odbudować dach, trzeba to będzie oczywiście zrobić zgodnie z prawem budowlanym, ale bez całej procedury administracyjnej. (…) Z kolei odbudowanie domu będzie wymagało jedynie zgłoszenia, ale bez konieczności składania projektu, który zastąpi zwykły szkic”.
Okazuje się więc, że biurokratyczne procedury przewidywane standardowo przez prawo budowlane tak naprawdę wcale nie są niezbędne do tego, by efekt budowy czy prac budowlanych spełniał wszystkie normy. Okazuje się, że w pewnych sytuacjach można dać sobie z tymi procedurami całkowicie lub częściowo spokój i nie grozi to żadnym niebezpieczeństwem.
Pytanie – po co więc one są, jeśli nie po to, by złośliwie utrudniać ludziom życie?

Eurodyskryminacja

wtorek, 5 sierpnia, 2008

Kobieta, która utworzy nowe przedsiębiorstwo, będzie mogła wkrótce liczyć na dofinansowanie od Unii Europejskiej, w wysokości do 15% wydatków. Mężczyźni takiego dofinansowania nie będą mogli dostać. Innymi słowy, eurokraci mają zamiar kierować się kryterium płci przy przeznaczaniu funduszy – krótko mówiąc, dyskryminować przedsiębiorców ze względu na płeć.
Oczywiście – walka z dyskryminacją ze względu na płeć nadal pozostaje jednym z głównych haseł wypisanych na sztandarach UE. Bo już dawno jej władcy ustalili, że „utrzymanie lub przyjmowanie środków przewidujących specyficzne korzyści, zmierzające do ułatwienia wykonywania działalności zawodowej przez osoby płci niedostatecznie reprezentowanej bądź zapobiegania niekorzystnym sytuacjom w karierze zawodowej i ich kompensowania” nie jest sprzeczne z zasadą równego traktowania – jak to zostało ujęte w art. 141 Traktatu z Amsterdamu.

Zaczynam się bać…

środa, 30 lipca, 2008

…życia w kraju, w którym opozycyjny dziennikarz trafia do aresztu wskutek donosu byłego oficera służb specjalnych PRL. Na mnie też jakiś czas temu doniesiono, do aresztu wprawdzie nie trafiłem, ale teoretycznie mogłem. Każdemu można postawić zarzut, każdego w majestacie prawa można pozbawić wolności bez udowodnienia mu winy.
Jakże daleko cofnęliśmy się od czasów neminem captivabimus nisi iure victum

Handel handlowi nierówny

środa, 2 lipca, 2008

Jak podaje „Gazeta Krakowska”, pewnej pani grozi 70 dni za kratkami za sprzedawanie serków na ulicach Zakopanego. Chyba że zbierze pieniądze na grzywnę. Za to członek gangu oskarżony o paserstwo otrzymał wprawdzie 11 miesięcy więzienia, ale w zawieszeniu na trzy lata. Jak widać, handlowanie kradzionym to mniejsze ryzyko niż handlowanie produktami własnej uczciwej pracy…

Zbawienne ocieplenie

piątek, 20 czerwca, 2008

Powołując się na panią doktor Julienne Stroeve z National Snow and Ice Data Center dziennikarze „Dziennika” alarmują, że w ciągu najbliższych 5-10 lat lodowa czapa arktyczna zniknie całkowicie w wyniku ocieplania się klimatu. Jednocześnie przyznają, że wskutek tego powstanie możliwość eksploatacji bogactw naturalnych Arktyki, m. in. złóż ropy naftowej (szacowanych ponoć na 400 mld baryłek) i gazu ziemnego.
W świetle rosnących wciaż cen ropy, paliw i grożącego z tego powodu światowego kryzysu gospodarczego oraz politycznego okazuje się zatem, że ocieplenie się klimatu może być najlepszą rzeczą, jaka spotka ludzkość. Jeśli więc istnieje prawdopodobieństwo, że ludzie mają na to jakiś wpływ, to powinni robić wszystko, żeby to ocieplanie przyspieszać. Na przykład emitować do atmosfery jak najwięcej dwutlenku węgla, freonów, metanu i innych gazów cieplarnianych. A przynajmniej nie powinny przeszkadzać im w tym ich rządy.